0%
QuickTip

Jak wygląda festiwal przyszłości? Maybelline NY Music Stories to coś więcej niż koncert

autor:
Maja Kozłowska
Koncerty, brokatowe outfity i insta spoty: czy można lepiej zakończyć wakacje niż festiwalem łączącym lifestyle i muzykę? Maybelline NY Music Stories dostarcza każdego rodzaju wrażeń, a do tych wspomnień uczestnicy wracają przez cały kolejny rok.

Miejskie lato wcale nie musi być nudne: gorące miesiące osładzają nam plenerowe kina, teatr pod chmurką i oczywiście muzyczne festiwale. Te niepodważalnie mają swój urok i klimat. Nic nie robi tak dobrze jak powroty do festiwalowego miasteczka, bieganie między scenami, sprint do barierek i śpiewanie ulubionego numeru wraz z nowo poznanymi ludźmi, z którymi łączy was gigantyczna zajawka. Maybelline NY Music Stories zaczyna się od muzyki, ale zdecydowanie na niej się nie kończy. Warszawski festiwal swobodnie żongluje koncertowymi emocjami oraz po prostu dobrą zabawą. Z jednej strony topowi polscy artyści, z drugiej – chill na sponsorskich strefach, makijaże pełne glamu, błysku i brokatu, miejscówki idealne pod efektowne zdjęcia na Insta, imprezki, czy opcja wykonania pamiątek DIY, by po wszystkim zabrać ze sobą coś więcej niż tylko nostalgiczne wspomnienia.

Maybelline NY Music Stories stawia na performance

Muzyka zawsze gra pierwsze skrzypce na festiwalach, lecz w przypadku Maybelline NY Music Stories chodzi o coś więcej. Na scenie wystąpili artyści, którzy robili prawdziwe SHOW – takie, które pamięta się później do końca życia.

Buchające ognie, prawdziwy, żywy kontakt z fanami, topowa energia, światła i lasery, niespodziewani goście – każdy z artystów tegorocznej edycji Maybelline NY Music Stories dostarczył publiczności nie koncertu, a pełnoprawnego spektaklu. Line-up był naprawdę imponujący: od charyzmatycznej Sary James, przez popową sensację Wersow, aż po największych goatów polskiego rapu: Otsochodzi, Sobla, White’a 2115, RETO, Young Igiego czy Sokoła. Zmieniająca się dynamika występów trzymała publikę w napięciu od pierwszego do ostatniego numeru. Muzyka jest ważna, ale atmosfera bywa jeszcze ważniejsza, a ta podczas festiwalu była gęsta, pełna ekscytacji i dzielonych przez uczestników emocji. Fani mogli poczuć się dopieszczeni, mogli poczuć się jak w domu, a jednocześnie wyrwać się z codzienności i spuścić z siebie całą parę, tańcząc i śpiewając tak, jakby jutra miało nie być. Audiowizualna uczta, błyskawiczna wymiana energii pomiędzy sceną a publiką – właśnie to nazywa się prawdziwym festiwalem.

fot. materiały partnera

Maybelline NY Music Stories – beauty time!

Na Maybelline NY Music Stories czekały na uczestników liczne atrakcje związane z makijażem urodą, a nawet pielęgnacją czy modą. Trendy, nowości, festiwalowe pewniaki dla wszystkich!

Zabrakło czasu na festiwalowy make-up? Don’t you worry – na Maybelline NY Music Stories czekała strefa beauty, w której można było oddać się w ręce profesjonalistów. Makijażyści od podstaw tworzyli looki pełne glamu i blasku, idealne na imprezowe szaleństwa, wykorzystując najmodniejsze i najbardziej trendujące produkty sezonu. Było to świetne uzupełnienie festiwalowej stylówki, a przy okazji możliwość podpatrzenia trików ekspertów. Do tego darmowe prezenty, próbki i akcesoria: żyć, nie umierać, no i oczywiście bawić się do rana w pełnym blasku! Strefa Maybelline była otwarta dla wszystkich: oferowała najmodniejsze opcje makijażowe. Mocne podkreślenie oczu dla dziewczyn, brokatowy akcent dla chłopaków, a dla wszystkich gwarancja, że festiwalowy vibe nie kończy się tylko na muzyce, ale obejmuje też pełną transformację wizerunkową.

fot. materiały partnera

Zrób to sam – pamiątka z Maybelline NY Music Stories

Oprócz wspomnień, które można w nieskończoność odtwarzać i przeżywać ponownie dzięki filmikom i social mediom, festiwalowicze mieli możliwość własnoręcznego stworzenia pamiątki, którą mogli zabrać ze sobą do domu. How cool is that?

Personalizowanie torebek kolorowymi stemplami, customizacja koszulek, a do tego cała masa innych kreatywnych zabaw. Każdy uczestnik Maybelline NY Music Stories mógł stworzyć dla siebie gadżet, który nie tylko stanie się pamiątką z tegorocznego festiwalu, ale będzie przypominał o wszystkich emocjach, jakie mu towarzyszyły. Własnoręcznie wykonane dodatki z festiwalu mają ten niepowtarzalny vibe: są unikatowe, jedyne w swoim rodzaju. Odrobinę ekskluzywne, a jednocześnie pełne luzu. DIY w takiej odsłonie to nie tylko świetna zabawa, ale okazja do pokazania swojego stylu i wyróżnienia się w tłumie. Efekt? Kolorowe torby, koszulki z niepowtarzalnym printem i drobiazgi, które od teraz będą budzić uśmiech przy każdym spojrzeniu, a także wywoływać słodkie wspomnienia z Maybelline NY Music Stories.

fot. materiały partnera

Prosto. Festiwalowy streetwear

Ciuchy w unikatowej kolaboracji czy spontaniczna wizyta u barbera? Festiwal Maybelline NY Music Stories zadbał, by każdy mógł dopieścić swój wizerunek i przejść przyśpieszony glow-up.

Terminy u najlepszych barberów znikają jak świeże bułeczki, ale nawet w kryzysowej sytuacji "zarośnięci" faceci mieli szansę nadrobić zaległości i odświeżyć fryzury w Barber Pit Stop w strefie L’Oréal Men Expert. Profesjonalne cięcia, szybkie poprawki i pielęgnacja na najwyższym poziomie! Cytując Outkast: "so fresh, so clean". Po ogarnięciu włosów można było zająć się dalszym podrasowywaniem wizerunku w strefie PROSTO z miejskimi ubraniami, które od lat są symbolem streetwaerowego stylu. Oprócz klasycznego dropu ciuchów na miejscu był również dostępny limitowany merch przygotowany specjalnie na Maybelline NY Music Stories. Collabo spotkało się z ogromnym zainteresowaniem – kto w końcu nie chce w swojej szafie unikatowego teesa z festiwalowym vibe’em?

fot. Chmielewski, materiały partnera

Fun i chillera & utopia na Maybelline NY Music Stories

Jak piękna pogoda, to leżaki, jak głód, to foodtrucki, jak nuda, to sesje zdjęciowe i wyzwania na strefach partnerów! Maybelline NY Music Stories DOES IT BETTER.

W przerwach pomiędzy koncertami i dbaniem o festiwalowy look festiwalowicze mogli pozwiedzać miasteczko i zaliczyć czekające ich atrakcje. Fotki w Insta spotach wychodziły lepiej niż na profesjonalnej ściance, a kreatywne aranżacje tworzyły idealne tło do budowania wspomnień i relacji na social media. Ci, którzy chcieli się wykazać i poczuć adrenalinę, mogli wziąć udział w sportowych challenge’ach, a reszta – zrelaksować się na miękkich pufach i wygodnych leżakach. Nie zabrakło oczywiście strefy gastro z pysznym jedzeniem i napojami, dzięki czemu każdy mógł szybko uzupełnić energię i wrócić na koncerty z naładowaną baterią. Dwa dni zabawy na Maybelline NY Music Stories zamieniły się w pigułkę najlepszych letnich doświadczeń: ekscytująco, przyjemnie, na totalnym luzie i w przystępnej cenie, która sprawia, że festiwal jest dostępny totalnie dla wszystkich. Do zobaczenia na kolejnych edycjach!

fot. Chmielewski, materiały partnera