0%
QuickTip

Jak
skomponować menu à la Garfield?

autor:
Magdalena Stadrynek
Chcielibyście jeść jak Garfield? Cóż, kto by nie chciał! Rudy łakomczuch od najmłodszych lat wiedział, co w życiu ważne (spanko i szamanko!), dobre (seeeeeeeerrrrrrr) i piękne (on sam!). Z okazji premiery najnowszej odsłony jego przygód, przyszykowaliśmy zatem dla was szybki poradnik, jak skomponować menu spod znaku #Garfieldapproved!

Nie żałuj sobie

Garfield nie należy do najszczuplejszych kotów – i co z tego? Jego dewiza "kochanego ciałka nigdy za wiele" oznacza też, że o to ciałko i jego gabaryty trzeba dbać. Każdego dnia. Często. W ilościach hurtowych!

Nie namawiamy tu, rzecz jasna, do obżarstwa ponad miarę, ale czasem warto sobie nieco pofolgować i obudzić w sobie wewnętrznego Garfielda! W końcu czymże jest życie bez kosztowania pyszności i poznawania nowych smaków? Właśnie! Jeśli zatem planujesz kulinarny dzień w stylu Garfielda, bądź gotowy/gotowa na to, że jedzenie nie będzie znikać z twojej miski! Posiłki planuj zatem w interwałach maksymalnie cogodzinnych. I nie chodzi tu o to, by co godzinę zjadać całą lasagne (chociaż Garfield nie miałby NIC przeciwko temu), ale by być gotowym na rozpieszczenie siebie i swoich kubków smakowych drobnymi przysmakami!

fot. materiały partnera

Pokochaj klasykę

W świecie Garfielda oznacza to – KOCHAJ KUCHNIĘ WŁOSKĄ! Pizza, lasagne, canellonni, salami, parmezan… To właśnie te smaki wyznaczają rytm kuchennego życia w świecie Garfielda. I mogą też w twoim!

Kuchnia włoska to wielka, jeśli nie największa miłość Garfielda. Może mieć to coś wspólnego z ilością węglowodanów i sera, jaką zawierają jego ukochana lasagne i pizza, a może z tym, że włoska kuchnia w swoim założeniu to jeden wielki i pyszny język miłości. Włosi gotują, by powiedzieć "kocham cię", a Garfield wcina swoje kolejne lasagne, by John wiedział, że jest dla naszego rudasa ważny. Ich wspólna przygoda zresztą zaczęła się nad romantycznym talerzem z obscenicznie pyszną pizzą pepperoni na grubym cieście. Zatem jeśli chcesz powiedzieć komuś (lub samemu/samej sobie!), ile dla ciebie znaczy – ugotuj mu to! I nie zapomnij o serze!

fot. materiały partnera

Ser to życie

Umówmy się – proporcja sera zjedzonego do sera niezjedzonego musi zawsze być na korzyść tego pierwszego! Bez sera nie ma jedzenia. Ba! Bez sera nie ma życia!

Pyszny, słony, ciągnący się po podgrzaniu i rozkosznie tłusty SEEEEEEEEEEERRRRRRRRR. Co mówimy, gdy ktoś pyta, czy chcemy go do dania? Krzyczymy TAK! A co, gdy prosi (bez sensu zresztą), by dać znać, kiedy przestać go dodawać? NIGDY! I – za przykładem naszego kulinarnego guru, Garfielda – możemy w ekstazie wykrzyczeć jeszcze "POGRZEB MNIE W SERZE!". W ten sposób nikt nigdy już nie zapomni, co się dla nas w kulinariach liczy najbardziej. A nie czarujmy się – jest to ser! Od skromnej kanapki po quatro formaggi i od parmezanu po mozarellę, świat kulinarnej rozkoszy stoi serem, smakuje serem, na serze się zaczyna i kończy. Tylko, gdy już go sobie natrzecie do oporu, bądźcie czujni – jego aromat może ściągnąć innych serożerców…

fot. materiały partnera

Odważnie miksuj smaki

Chodzi za tobą nieoczywiste połączenie, np. czekolada i czosnek lub brokuły (tfu!) i marcepan? Poddaj się mu! Jednym z największych osiągnięć Garfielda w dziedzinie gastronomii jest niepodążanie żadnymi zasadami i odważne miksowanie smaków różnych dań. I to mimo jego miłości do tradycyjnej kuchni włoskiej!

Nasze kubki smakowe to naprawdę cudowne "ustrojstwa". Niby u każdego działają tak samo, a jednak trochę inaczej, co sprawia, że kwestia preferencji smakowych staje się smakowicie osobistą i nieoczywistą sprawą. To, co u jednego z nas rozpala ślinianki do czerwoności, u innego wywoła jedynie uprzejme "może być". I vice versa. W świecie 5 podstawowych smaków istnieje bowiem szósty smak (jak szósty zmysł) – TWÓJ. I jeśli w tej chwili podpowiada ci, że oddałbyś/oddałabyś królestwo za pizze z sosem czosnkowym zagryzioną czekoladą – nie walcz z nim! Smak zawsze wie lepiej, co dla ciebie dob… pyszne!

fot. materiały partnera

Nie miej wyrzutów sumienia

Pyszności pysznościami, potrzeby brzuszka potrzebami brzuszka, a głowa głową. W świecie wszechobecnych diet, cięcia kalorii, (wszystko)free i samodyscypliny dobrze jest czasem wrzucić na luz. I coś konkretniejszego na ruszt, bez wyrzutów sumienia.
fot. materiały partnera

Widzieliście kiedyś, żeby Garfield zadręczał się tym, że zjadł całą pizzę na raz? Nie! On będzie ubolewał, że zjadł TYLKO jedną. I jasne, nie zalecamy tu rozciągania żołądka do granic i poza nie, ale naprawdę, jeśli czasem zdarzy się ta pizza, nadprogramowa tabliczka czekolady czy burger na mieście, nie ma co się tym załamywać, denerwować i wymyślać sobie kary "za złamanie diety". Jedzenie jest po to, żeby je jeść – na ogół z umiarem, czasem z odrobiną szaleństwa i zawsze ze smakiem! Tak, jak chciałby tego i zjadłby to Garfield!